Jak zaczynałem swoją przygodę z inwestycjami i tradingiem chciałem spędzać jak najwięcej czasu przed monitorem. Ciągle coś analizowałem, czytałem, budowałem. Sprawiało mi to wielką frajdę. Gdy przeszedłem przez etap nauki i zaczął się czas działania, to siedziałem i wpatrywałem się w monitor, czekając na najlepsze okazje inwestycyjne, sygnały, aby otworzyć kolejną pozycję i patrzeć jak zarabia lub traci. Poczucie czasu w tradingu nie istnieje. Nawet człowiek nie zdaje sobie sprawy jak szybko potrafią zlecieć dni na ciągłym wpatrywaniu się w monitor. Potem gdy zrozumiałem, że trading nie ma wzbudzać emocji, a być monotonnym i nudnym zajęciem polegającym na ciągłym wykonywaniu tych samych rzeczy, okazało się, że ciągłe siedzenie przed komputerem powoduje, że zamiast trzymać się swoich założeń, zaczynam popełniać błędy. Myślenie typu „ile można czekać?! Otworzę już teraz!” lub „znowu wyszedłem do toalety i minęła mnie okazja 100-lecia! Muszę to nadrobić!” prowadzi do pogłębiania strat, a nie do maksymalizacji zysków. 

W trading roomach mówi się, że cykl życia tradera wynosi 5 lat. Tyle czasu jest w stanie wytrzymać psychiczne osoba, która spędza po 12h dziennie przed czterema monitorami. Moim marzeniem było, aby handlować całe życie!

Razem z doświadczeniem przychodzi myśl, że efektywny trading nie wymaga poświęcenia całego dnia. Zrozumiałem, że istnieją sposoby, które pozwolą z jednej strony monitorować rynek, a z drugiej realizować się na innych płaszczyznach – są to strategie automatyczne. 

Tak jak budowanie nowych strategii może powodować ekscytację tak już praktyczne jej realizowanie nie powinno wzbudzać żadnych emocji, a jeśli robimy to samodzielnie to cholernie ciężko jest utrzymać żelazną dyscyplinę. 

Automat wyzwala nas z niewoli siedzenia przed monitorem. Dzięki systemom nie omijamy żadnych sygnałów, zasady są realizowane w 100%, a my stajemy się tylko biernymi obserwatorami.

Szczerze, nie znam żadnych kursów walut par, na których handluje. Nie śledzę informacji makroekonomicznych, nie czekam na dane. Nie muszę tego robić. Wszystko zrobi za mnie komputer?

Czy to źle? 

Uważam, że nie. Wychodzę z założenia, że człowiek nie jest genetycznie przystosowany do handlu na giełdzie. Popełnia błędy, poddaje się emocjom, nie ma sensu siłownia się z naszą naturą. Lepiej znaleźć inne rozwiązanie. 

Dzięki automatycznym strategiom zyskałem coś więcej – czas, który mogę poświęcić na realizowanie swoich pasji. Mogę prowadzić biznes, uprawiać sporty, podróżować, jednocześnie nie zaniedbując tradingu. 

Inwestycje i trading cały czas mnie fascynują, ale już na innym poziomie. Pewnie podam za chwilę głupie porównanie, ale wydaje mi się, że jasno pokaże co mam na myśli. Mogę to porównać do związków, na początku jest ekscytacja i fascynacja sobą nawzajem, a potem przyjaźń i wyrozumiałość, czy relacja jest słabsza? Myślę, że nawet solidniejsza.

Tak też jest w tradingu. Na początku się uczymy, patrzymy, cieszymy się z pojedynczych zysków i rozpaczamy nad stratami. A potem przychodzi moment weryfikacji, czy właśnie tak sobie wyobrażaliśmy naszą przyszłość?

Strategie automatyczne możemy sprawdzić na dowolnym wycinku historii, możemy je testować na wszelkie sposoby, a gdy w końcu znajdziemy naszego „graala”, pozwolimy mu działać nie popełniając błędów. A my? My możemy się rozwijać!

,,W 1963 roku Samuelson zapytał jednego ze swoich współpracowników, czy przyjąłby następujący zakład: 50-procentowa szansa wygrania 200 dolarów i 50-procentowa szansa straty 100 dolarów. Samuelson twierdził, że jego współpracownik w pierwszej chwili propozycję odrzucił, później zmienił jednak zdanie. Stwierdził, że chętnie zagra w tę grę, jeśli będzie mógł powtórzyć zakład sto razy i nie będzie musiał patrzyć przez ten czas na kolejne wyniki. Współpracownik Samuelsona był gotów przyjąć zakład pod dwoma warunkami: wydłużenia horyzontu czasowego i zmniejszenia częstotliwości zapoznawania się z wynikami.”

To nie jest tak, że wymyśliłem innowacyjne podejście. Tak mówią i piszą klasycy. Sprawdzam wyniki raz dziennie, na koniec dnia. Nie muszę ciągle zerkać na wykres z nadzieją, że jeszcze urośnie lub odrobi. Nie oszukujmy się, nawet najlepsi traderzy nie potrafią w 100% wyłączyć emocji. Podświadomie zawsze będą nami kierowały. Jeśli wiem, że wszystkim kieruje automat to nawet nie kusi mnie zaglądanie. Na koniec dnia mogę z chłodną głową usiąść i przeanalizować wszystkie zagrania. Na spokojnie, bez stresu. 

#DługoterminowySpekulant