Moja opinia na temat polowania na stop lossy jest następująca:

Od początku istnienia rynu detalicznego Forex trwa debata na temat „polowania” brokerów na stop lossy ich klientów.
Krążą nawet słuchy, że celowo wprowadza się traderów w błąd co do kierunku ruchu ceny, aby łatwiej można było „wyciąć” pozycje. Problem poruszany jest najczęściej bez niedoświadczonych traderów, którzy kompletnie nie znają mechaniki rynku i nie wiedzą jak porusza się cena.

Na czym polega łapanie stop lossów?

Trader otwiera rachunek u brokera i realizuje swoje zlecenia. Dobrą praktyką jest stawianie zleceń obronnych, zatem lokuje takie pozycje. Jeśli cena dojdzie do tego miejsca, Broker automatycznie zamknie stratną pozycje. Tak powinno to wyglądać w praktyce.

Z „łapaniem stop lossów mamy do czynienia w sytuacji, w której cena zbliża się do zlecenia zabezpieczającego, ale nie dotyka go. Broker celowo rozszerza spread lub manipuluje wykresem tak, aby trader myślał, że jego pozycja została słusznie zamknięta na minus.

Dlaczego brokerzy mieliby tak działać? Aby odpowiedzieć na to pytanie musielibyśmy sprawdzić modele biznesowe, w których funkcjonują. Wyróżnić możemy dwa główne sposoby: MM (market maker) oraz ECN (electronic communication network).

Pokrótce, broker typu MM, nie przesyła zleceń na rynek, tylko sam staje się drugą stroną transakcji. Korzysta z kwotowań rynku międzybankowego, ale nie działa na nim. Jako, że broker jest „po drugiej” stronie, to w jego interesie jest, aby trader tracił.

W modelu ECN, broker jest tylko pośrednikiem pomiędzy traderem, a rynkiem. Odpowiada za to, aby Klient dostawał najlepsze warunki do handlu.

Teraz rozumiesz w czym interesie może działać broker?

W czasach gdy rynek Forex nie był tak znany faktycznie mogliśmy spotkać się z negatywnymi praktykami Pośredników. Wykorzystywali oni brak doświadczenia swoich Klientów i liczyli na łatwy zysk wynikający ze strat traderów. Natomiast uważam, że w dzisiejszych czasach taki sposób działania jest marginalny, a brokerzy skupiają się na oferowaniu jak najlepszych warunków do handlu, a nie liczą na potknięcia i naiwność swoich Klientów.

Dlaczego uważam, że „polowanie na stop lossy” nie ma już miejsca?

Powód pierwszy.

Zakładam, że jesteś na tyle mądry i inteligentny, że współpracujesz z brokerem, który jest nadzorowany przez krajowy urząd, zamiast wybierać Pośrednika zarejestrowanego na wyspie, której nazwy nigdy nie słyszałeś.

Drugi powód.

Czasy, w których to broker tworzył dealing desk odeszły, a razem nimi gwarancje stałego spreadu. Nasze zlecenia powinny trafiać bezpośrednio na rynek. Nawet jeśli ktoś nadzoruje Twoje konto, to polowanie na pojedyncze transakcje staje się bezpodstawne. Biorąc pod uwagę średnią wielkość pozycji, to gra toczyłaby się o kilkadziesiąt dolarów. Po prostu, oszukiwanie Klientów wiąże się z szybką reakcją środowiska i wykluczeniem takiego podmiotu z rynku. Za duże ryzyko.

Trzeci powód.

Jeśli jesteś słabym traderem, wtedy Twoje konto wykrwawi się bez konieczności „polowania” na Twoje stop lossy przez brokera. Może to potrwać nawet kilka miesięcy, ale prędzej czy później Twoje pieniądze trafią na konto brokera bez dodatkowego wysiłku.

Jeśli jesteś doskonałym traderem, który potrafi zarabiać na rynkach finansowych, za każdym razem gdy otwierasz pozycję, broker dolicza prowizję  bezpośrednio lub dodaje do Twojego spreadu. To znaczy, że im więcej handlujesz, tym więcej broker zarobi. Więcej zarabiasz i zwiększasz swoje pozycje, zyski brokera rosną równomiernie. Innymi słowy w dłuższej perspektywie, brokerom bardziej opłaca się zarabiać współpracując z dobrymi traderami niż ze złymi.

W kolejnej części sprawdzimy, kto może być zainteresowany naszym zlecenia obronnymi.